Organizatorzy Szczytu Bliskowschodniego w Warszawie, ogłosili "wielki sukces"; jednak wiele państw, szczególnie bliskowschodnich wraz z większością państw UE, uważają szczyt za "niewypał", "kapiszon".
Jakie jest Twoje zdanie?
Czy uważasz, że szczyt bliskowschodni, który w rzeczywistości dotyczył Iranu i jego traktowania przez USA, bez udziału jakiegokolwiek przedstawiciela Iranu, był czymś w rodzaju "bliskowschodniego Monachium" (sprawa Czechosłowacji bez Czechoslowaków)?
Czy wg. Ciebie Polska, będąca członkiem UE, powinna prowadzić politykę zagraniczną, wbrew polityce zagranicznej UE, pomimo pełnej suwerenności Polski i poszczególnych państw członkowskich UE, w zakresie tejże polityki?
Czy zauważyłeś/aś nieścisłości w wypowiedziach polityków, np. politycy USA, nie podają żadnych dat, terminów, wypowiadają się lakonicznie, np. w sprawie zniesienia wiz dla ob. RP, utworzenia bazy wojskowej USA w Polsce, natomiast Polscy politycy, wypowiadają się, jakby te decyzję już zapadły?
Czy na tym polega "wstawanie z kolan" wg. PiS, żeby 'obrażać się', na najbliższych sąsiadów, partnerów gospodarczych a zniżać się w stosunku do państwa (USA) które, nigdy nie traktowało nas (Polski), jak równego partnera?