Im bliżej wyborów tym więcej przypadków nagłej i to diametralnej zmiany poglądów... Ci co jeszcze parę miesięcy temu byli zaciekłymi wrogami jakiejś tam partii politycznej, nagle stają się jej przyjaciółmi... Polityczny handel kwitnie na całego... Wierność wcześniej głoszonym ideałom, przekonaniom i wartościom niweluje całkowicie możliwość zapewnienia sobie sowitych apanaży i przywilejów... Czy Pani/Pana zdaniem tacy politycy to "polityczne prostytutki"?